Po 13 godzinach lotu i pierwszym dniu w starej Limie i 600 km dzis wyladowalismy w Nazca. Pierwsze dwa robale na pustyni za nami. Jutro lecimy cesna ogladac pozostale wytwory kosmitow. Pogoda zaczyna powoli przypominac wakacyjna (w Limie byla garua, po mojemu skrzyzowanie smoga z mgla) dzis piekne slonce w ktorym ogladalismy kormorany, pelikany, lwy morskie i pingwiny humbolta (sztuk 3). Powoli zegnamy sie z klopotami zmianoczasowymi. Koniec krotkiej relacji, bo tlum obstawiajacy nas w cafee sie niecierpliwi, moze jutro bedzie latwiej. Adios!