DZIEŃ 14 – do domu
Samoloty się za wiele nie pospóźniały. W Limie zrobiliśsmy podstawowe zakupy w markecie(mate de coca i pisco) i szczęśliwie dolecieliśmy do Wrocka. Po drodze zaliczyliśmy „Star Peru”, KLM (2x – jak zwykle bez biletów), LOT, Truskawka Travel, Macio Travel. Gorące podziękowania dla tych dwóch ostatnich za opiekę w tym dziwnym kraju ;-).
Jako człowiek ostatnio mocno oblatany wyrażam podziw dla służb kontrolnych okęcia i czekam, aż będą kazali rozbierać się do naga :). Na żadnym z lotnisk poza warszawskim na locie krajowym (sic!) nie wypruli Marzenie plecaka w poszukiwaniu „tam jest coś dziwnego – trzeba jeszcze raz”, „tu była jakaś ksiązeczka”, itp. Gratulacje. Jakby tak pracował Amsterdam to już lotnisko miałoby więcej mieszkańców niż miasto.
Gorący prysznic w we własnej łazience – bezcenny.
Co to jest LiS????????? Chyba nie chcę wiedzieć. Dwa tygodnie bez polskiej polityki – na prawdę warto.
Spać, tylko czy to jest noc czy dzień?
Ani zdjęć, ani podróżników, ani kawy. I jak tu zacząć tydzień?
Noc to była, noc.
A teraz wstawajcie śpiochy i zdjęcia wstawiać, ale to migiem.