DZIEN 4 – Nazca
Na szczescie byla opcja „z ladowaniem”. Nasza cesna co prawda spowodowala chec powrotu sniadania na zewnatrz, ale wrazenia z lotu byly rewelacyjne. Raz trzeba na pewno – drugi raz tylko na czczo. Miejscowowsc Nazca bardzo sympatyczne i spokojne, wszedzie pelno „robali” – na trawnikach, lawkach, ulicach, kawiarenkach – wszedzie, ale trudno sie dziwic – znane jest tylko z kosmicznych znakow na plaskowyzu. Z braku innych teorii popieramy Danikena :-).
-
-
Peru. Nazca.”Kondor”
-
-
Peru. Nazca.”Małpa”
-
-
Peru. Nazca.
-
-
Peru. Nazca. „Wieloryb”
-
-
Peru. Nazca. „Pająk”
-
-
Peru. Nazca. „Koliber”
-
-
Peru. Nazca.”Pająk”
-
-
Peru. Nazca. Lądujemy
-
-
Peru. Nazca. A to „nasza” Cesna.
-
-
Peru. Nazca. „Drzewo” i „Ręce” i wieża widokowa
-
-
Peru. Nazca. Tam z tyłu jest Marzena
-
-
Peru. Nazca. „Kondor”
-
-
Peru. Nazca. Robię show. Ruch zamarł. Ściągam nogawki.
-
-
Peru. Wybrzeże Pacyfiku
-
-
Peru. Wybrzeże Pacyfiku
-
-
Peru. Wybrzeże Pacyfiku. Zamoczyła.
-
-
Peru. Wybrzeże Pacyfiku
-
-
Peru. Wybrzeże Pacyfiku
Jeszcze troche zaleglosci.
DZIEN 1 – Wawa, Amsterdam, Lima
Na lotnisku w Wawie nie bylo naszych kart pokladowych mimo posiadania potwierdzenia rezerwacji, obsluga po 30 minutach wystawila nam bilet do Amsterdamu a walizkom do Limy. W Amsterdamie dzieki operatywnosci naszego przewodnika udalo sie dostac bilet przed odlotem (jakies 15 min). Ale niektorym nie styklo biletow i jak oni dolecieli to nie mamy pojecia. Ich pech ciagnal sie dalej. Mysmy ze swoimi walizkami spotkali sie w Limie – oni tylko z jedna, ale nastepnego dnia doleciala. Teraz wszyscy juz na luzie lykaja smak swiata.
-
-
Boenig 777. Wirtualna klawiatura
-
-
Boenig 777. Zawsze wiesz gdzie jesteś…
DZIEN 2 – Lima
Lagodne wejscie w Peru – zwiedzanie starej limy. Klasztor sw. Franciszka, okolice palacu prezydenckiego, odprawa wart przy „El condo passa” i… demonstracje nauczycieli. Jak w domu. A dzieci tu chodza w mundurkach. Romek tu byl? Potem muzeum zlota i obiad nad Pacyfikiem w snobowej restauracji. Wszedzie powitalne pisco tauer stawia na nogi. Mate de coca jest mocno przereklamowana – moze zaczyna dzialac od 2k npm? To taki naparek z lipy.
-
-
Peru. Lima. Dzielnica Miraflores. Wybrzeże Pacyfiku.
-
-
Peru. Lima. Dzielnica Miraflores. Wybrzeże Pacyfiku.
-
-
Peru. Lima. Wnętrze katedry. To nie malunek…
-
-
Peru. Lima. Pałac prezydencki
-
-
Peru. Lima. „Miś”???
-
-
Peru. Lima. Dzielnica Miraflores. Wybrzeże Pacyfiku.
-
-
Peru. Lima. Odprawa wart przed pałacem prezydenckim
-
-
Peru. Lima. Przed wejściem do klasztoru św. Franciszka.
-
-
Peru. Lima. Klasztor św. Franciszka. Uporządkowane groby.
-
-
Peru. Lima. Wzorcowy kolonialny balkonik
-
-
Peru. Lima. Ulica. Sadzą palmy.
-
-
Peru. Lima. Dzielnica Miraflores. Wybrzeże Pacyfiku.
-
-
Peru. Lima. Dzielnica Miraflores. Powitalny obiad
-
-
Peru. Lima. Dzielnica Miraflores. Wybrzeże Pacyfiku.
DZIEN 3 – wyspy Balestas – male Galapagos
Caly dzien w drodze do Nazca. Po drodze miedzylodowanie w Pisco, zeby poplynac na wyspe z ptactwem i lwami morskimi, ale to juz bylo ponizej.
-
-
Peru. Wyspy Ballestas
-
-
Peru. Wyspy Ballestas. Pingwin Humboldta
-
-
Peru. Kandelabr. I Pelikany.
-
-
Peru. Wyspy Ballestas. Błogostan
-
-
Peru. Wyspy Ballestas. Kandelabr, czyli „za tą góra jest Nazca”
-
-
Peru. Wyspy Ballestas. Ten gościu z prawej wygląda na pigwina
-
-
Peru. Wyspy Ballestas
-
-
Peru. Wyspy Ballestas.
-
-
Peru. Wyspy Ballestas. Pingwin Humboldta
-
-
Peru. Wyspy Ballestas
-
-
Peru. Wyspy Ballestas. Lwy morskie
-
-
Peru. Oaza koło Ica
-
-
Peru. Oaza koło Ica
-
-
Peru. Nazca. Panamericana
-
-
Peru. Nazca za górką.
-
-
Peru. Oaza koło Ica
-
-
Peru. Oaza koło Ica
-
-
-
Peru. Nazca. My
-
-
Peru. Nazca. Człowiek na drodze
Adios!
No nie było to łatwe.
Po serii niby to przypadkowych spotkań, doszłam do wniosku, że najwyraźniej mnie śledzicie. Aby ustalić jaki to niecny cel Wam przyświeca wynajęłam detektywów, którzy deptali Wam po piętach dzień i noc, prześwietlili Was i Waszych przodków do czterech pokoleń wstecz, poprzestawiali trupy w szafie i podstępnie wydusili ten adres z Waszego kota.
Jak nas kurna blaszka znalazlas 🙂
No kurna blaszka! Ależ Was wywiało! 🙂 Normalnie siedzę przed kompem w nieciekawym Wrocku z urlopem zarezerwowanym na kolejne malowanie i noszenie płytek i gul mi lata z zazdrości 😉 Niniejszym blog dodany do ulubionych 🙂
P.S. A Danikena nie da się popierać nawet z braku innych teorii – już bardziej wierzę Pratchettowi 😉