Można powiedzieć, że jesteśmy przygotowani do spakowania – do zamknięcia walizek jeszcze mamy całe 10 i pół godziny. Na szczęście koło 21 wrócił prąd, którego burza zabrała, bo akcja pakowania odbywałaby się przy świecach.
Kocur na zesłaniu. Tradycyjnie obraził się na nas i zaczął przejmować władzę i ustawiac resztę zwierzyńca.
Maciek – mam dachówkę!
Jaro – będę miał drabinę 😉