Wrocilismy do „cywilizacji” wiec odrabiamy zaleglosci. Tym razem z hotelu. Wczesniej byla kawiarenka 1 sole za godzine (1$=3 sole)
DZIEN 5 – Arequipa i rekordy wysokosci
Na rozgrzewke na wyskokosciach (tu juz powyzej 2k na pewno) zwiedzanie kosciolow i klasztoru sw Katarzyny. Na przedmiesciach pierwszy kontakt z lamami i ziolami w czystej postaci wilkakora, koka i costam jeszcze.
Skonczyla sie wycieczka zaczela sie eskapada
Dostajemy termosy i herbate do parzenia w trudnych chwilach. Przed nami starcie z wysokoscia i soroco. 600 km do doliny Colca a po drodze przelecz 4900 (gps mowil 4859, cisnienie 580 hPa). Bylo ciezko, kroki powolne, ale przetrwalismy. Nocleg w Yanque kolo Chivay na 3450. Hotel skladal sie z pieknych, zimnych jak cholera domkow. Tylko podwojne koce ratowaly przed zamarznieciem, ale okolica piekna – wszedzie na okolo gory 5k i wyzej. No i kominek w duzym budynku jadalnym. I do tego projektor TV 50 cali z konertem Colinsa – kosmos. A w kolo domkow kimaja lamy.
DZIEN 6 – Canion Colca.
Rano o 5 pobudka, o 6 wyjazd do kanionu na polowanie na kondory. Nader smialo poprowadzona droga, szczegolnie dla autobusu, ale dotarlismy. Na oko z 200 osob siedzi i gapi sie w dol i czeka az cos wyfrunie. Wyfrunelo! Pare fotek sie udalo trzasnac i znowu w droge Achat Clabel (Biaxin) en Ligne sans Ordonnance , znowu przez ta zwariowana przelecz Pata Pampa podchodzaca pod 4910 – tak bylo na kamieniu. Jeszce polski akcent w Chivay, lza sie w oku zakrecila. Pomnik wdziecznosci dla polskiej ekspedycji, ktora „odkryla dla Peru i dla Swiata Kanion Colca”. I polski orzelek. Dopiero w te strone przewodnik dal zgode na 5 minutowy postoj na przeleczy i utrwalenie pobytu na fotce. Po drodze zdjecie z babylama i babitos, lunch-box na 4000 i jestesmy w Puno. Jutro „do Boliwi droga prosta”