Ruszamy do Pokhara. Dziś w końcu mamy zobaczyć kawałek Himalajów. Po półgodzinie jazdy coś śmierdzi. Kilkukrotne próby wmówienia nam, że to na zewnątrz spalają na panewce i w końcu również Adżu i pomocnik kierowcy coś czują i ruszają na obwąchiwanie autobusu. Wywąchali przegub wału. Naprawa prosta, szczególnie że wszystkie tutejsze pojazdy to TATA więc są standardowe i dobrze rozpracowane przez wszystkich mechaników od zegarmistrza aż po kowala 😉 Na szczęście wczoraj do Chitwan zjechała nasza druga grupa i ponieważ zawsze jest o dzień za nami to dziś ich autobus ma wolne. Po godzinie przyjeżdża na kawałek dnia dzisiejszego jesteśmy na cudzych śmieciach. Jedziemy na rafting. My jako antywodni oczywiście nie, ale ponad połowa grupy ładuje się na pontony, Przez chwilę zostaję fotoreporterem obwieszonym kupą sprzętu i po obfotografowaniu każdego każdym aparatem udajemy się w podróż w dół rzeki. Po drodze jeszcze wizyta na wiszącym moście ze stalowych lin (coś jak u nas na Wyspę Piaskową, tylko ma ponad 100 metrów. Lądujemy w knajpie, zamawiamy obiadek i czekamy na naszych wodniaków. Po pół godzinie dopływają szczęśliwie i teraz oni zajmują się konsumpcją. W międzyczasie nasz naprawiony bus zjawia się na miejscu zbiórki, więc możemy jechać na podmianę. Już ze swoim ulubionym kierowcą, który klakson używa znacząco rzadziej ruszamy dróżką do Pokhara, po drodze co chwilę płacąc bakszysz na bramkach, bo jak się okazuje dzisiaj jest trzeci dzień Diwali. Dziś dla odmiany wszyscy udekorowani kwiatami gdzieś się wybierają a żeby mieć za co to małolaty organizują blokady dróg. Przed zmrokiem docieramy na miejsce, o fakcie że zaczęły się GÓRY świadczą chmury wśród których przebija się zaśnieżony szczyt naszej niedoszłej Annapurny. Przed lądowaniem w hotelu odwiedzamy jeszcze osiedle-camping uchodźców tybetańskich. Wzbudzamy totalną panikę, bo już pozwijali swoje stanowiska a tu nagle autobus do golenia. Szybko zapełniają się stoiska, po chwili nawet z lampami i latarkami – bo już zmrok. Mimo ciemności Marzena przenikliwym wzrokiem wynajduje coś, które to coś zostaje dołączone do kolekcji.
Jutro o piątej ruszamy na zapalanie szczytów, tylko niech się ta chmura wyniesie.