Pobudka o 4 – Modi zdobył wędkę z zabawką (gdzieś została nieopatrznie) i dumnie nosił się z nią po schodach stukając o każdy schodek – wszystkich to budzi z wyjątkiem starych niedźwiedzi czyli Jaromira. Po odbiciu wędki Marzena przystąpiła do drugiej fazy snu, na całe dwie godziny. Właśnie o tej porze pojawiła się rozmruczana Norka, która podobno położyła się koło mnie, po czym dostałem zakaz oddychania, ruszania i odwracania. Dalej już poranna toaleta i stołówka na chrupkim, oraz urocze reklamacje Modiego „gdzie mokre?”. Wskoczył na łóżko, pomruczał i musiałam pomyśleć o wstawaniu, bo w pamięci miałam kota Simona i nie chciałam czekać na kolejne etapy budzenia. 🙂 W kuchni koty były moje – Modi pomagał przy nakładaniu a Norka sprawdzała czy równo. Apetyt jej dopisuje i zawsze wie co się dzieje w stołówce, lepiej Modiego mieć na oku, żeby nie dostał czegoś lepszego.
Norka jest wzorcowym kociakiem – rozrabiakiem. Fruwa po całym domu, najchętniej by latała, każdy drapak za niski i wymaga przedłużenia na futryny i sufit. Jak już wlezie na górę to nie możemy patrzec co tam się dzieje, bo zejścia Norka mam mniej opanowane od wejść. Marzena zaaranżowała „emergency exit” – przy każdym drapaku stoi fotel do miękkiego lądowania, z którego Norka z radością korzysta, lecąc jak nietoperz z rozpostartymi łapkami.
Modi dziś wyszedł z podziemia podłóżkowego i podstołowego i zakanapowego rozwalając się na stole (zdjęcia nie do publikacji ze względu na nasze mamy). Zresztą czesanie też najlepiej przyjmuje na stole i ze stołu fajnie widać akwarium, ale najlepiej z przystawionego stołka.
Dziś aktywność dzienna Asgardów była dłuższa – powoli się oswajają, a dom staje się coraz mniej nasz a coraz bardziej ich 😀 Nasze obawy co do niedopieszczenia Norki a zajęcie się dzikuskiem Modim zostały przez nasze Sreberko storpedowane szybciutko – nic bez niej się nie może dziać – to ona jest centrum. Ale Modi powoli się przełamuje i dzisiaj dał temu wyraz przyjmując Marzenę do stada mizianiem, mruczeniem i domaganiem się pieszczot.
Robienie zdjęć okazuje się trudne. Standardowy czas synchronizacji lampy dla Norki jest za długi – zawsze wychodzi poruszone – bez lampy zewnętrznej ani rusz. Ale co się udało zrobić – zamieszczamy.