Choinka żyje! Nie było w tym roku tradycyjnych w naszym domu gałązek świerkowo-sosnowych tylko pełnoprawna choinka w doniczce. Tylko takie rozwiązanie dawało szanse na niezrobienie powodzi po chwili nieuwagi (naszej) i podwyższonej uwagi (Asgardów). Drzewko było nudne, no poza bombkami wiszącymi lekko powyżej poziomu nosa, które można walnąć łapą, no i łańcuchy – to dopiero wymarzona zabawka dla kota, prawie jak kocie wędki z czymś świecąco-pierzastym na końcu. Gruby łańcuch z poręczy schodów trzeba było zlikwidować po kilku minutach, bo za bardzo rzucał się w małe oczka, a potem zaplątywał w łapki.
Kociaki odkryły kolejne ulubione miejsce do spania – trochę kolidujące z naszym cyklem mycia, ale się dogadujemy – mamy grafik 😉 Nie ma lepszego hamaczka niż dobrze wyprofilowana umywalka.
W wigilie koty do nas nie przemówiły, ale wykończone zbyt dużą liczba gości zaprezentowały się po kolacji odpoczywając z nami na fotelach i kanapkach.
W pierwszy dzień świąt otrzymałam od kociaków prezent – same przyszły powtulać się do mnie na kanapkę i po raz pierwszy przebierały łapkami. Potem kociaki zaliczyły sesję spacerowo-zdjęciową na bujance na tarasie z umiarkowanym entuzjazmem – Norka chodu a Modek – chop na bujankę.
W drugi dzień świąt ja dostałem prezent. Modi zaliczył pierwsze znaczenie terenu przy wyjściu na ogród – może to skutek wietrzenia w dniu poprzednim, może eksperymentów z druga toaletą, a może to nasz 7-miesięczny nastolatek dojrzewa – w każdym razie czuć go było dwa piętra wyżej. Mamy nadzieję że to jednak tylko incydent.
Dziś idąc za ciosem – Asgardy zostały przewiezione samochodem po okolicznych wioskach, żeby trochę się oswoiły i nie miały skojarzeń samochód=wet. Wróciły trochę wystraszone i z mokrymi łapkami – jednak się zestresowały 🙁 Generalnie były dzielne i pod koniec przejażdżki zaczęły trochę oglądać świat. W garażu z samochodu wysiadły same i pobiegły do salonu. Nie było tak źle skoro zjadły po serduszku ale zaraz potem udały się na bezpieczny odpoczynek – Modi do sypiani pod łóżko, Norka do norki Kacprowej.
A my na obiad i wieczorne spotkanie ze Stingiem – „If on a Winter’s Night…” przy herbatce i rumiku 😉 Nasza radość była wielka kiedy w połowie koncertu dołączyły do nas nasze czworonogi – Modi na fotel przy kolumnie, a Nora na Nenę.
Umywalka????
Skąd ja to znam….
Dzień bez drzemki w umywalce to dzień stracony.