No to się zaczęło. Są sukcesy, to znaczy kotki śpiące z nami na kanapce. Norka regularnie wita nas po przyjściu z pracy (lekka zachęta w postaci zawołania się przydaje), natomiast Modi w tym czasie wyleguje się na fotelu na antresoli albo z górnych schodów ma oko na cały teren. Ważne, że jak weźmiemy go na ręce to nie zwiewa i generalnie lubi jak się nim interesuje i zachęca do odwiedzenia stołówki i zabawy.
Za to odkrył wspaniałą zabawę na rano. Koło 5-6… robi za budzik. Do tego celu wykorzystuje własny rozmiar i drewniany dzwonek wietrzny wiszący przy schodach. Świetna zabawa pac łapą, pac, pac, pac. Aż się ktoś obudzi, ruszy z łóżka i zabierze sznureczek. Ciężko o tej porze robić zdjęcie więc na razie mamy z wieczora :). Aktualnie pracujemy nad przestawieniem naszego budzika o jakieś pół godziny, żeby nasz czas i czas naszych Asgardów były w jednej strefie czasowej.
Norka odzyskuje chęć fruwania po drapakach – wraz z odrastającymi pazurkami i wciąż trudno ją zmęczyć. Rozpoczęła ambitne zadanie zdobycia odciętej dla kociaków kuchni – ciekawe, czy zdąży zanim przyjadą drzwi 😉
No i kolejny sport – „zaczęły” się otwierać przesuwne szafy i zmieniać położenie puste plastikowe buteleczki. Sprawcy nieznani, ale dwóch podejrzanych 😉
Ciekawe co jeszcze wymyślą nasze futrzaki – dopiero dwa tygodnie, więc dopiero się rozgrzewają. A ambitne są 😉 Co my nie wejdziemy? My? Norweskie Leśne?