Kociaki czują się już siebie. Przestały wsuwać jedzenie jak tylko się pojawiło – teraz jedzą gdy one mają ochotę, a nie gdy kuchnia podaje. Już nie muszą najadać się na zapas, bo nie wiadomo czy potem będzie. Norka regularnie wita pod drzwiami (no chyba ze zaśpi). Modi regularnie zapomina – poza wyjątkami, ale nie zaliczamy mu „witania” dopóki nie wystąpią dwa zdarzenia pod rząd.
Rozrabianie ruszyło na całego – do tej pory ucierpiał jeden wazon, ale to dlatego że wisiały na nim niezmiernie atrakcyjne gumowe rękawiczki o zapachu świeżego karpia i nie dały się ukraść bez wazonu. Podrapały się schody – od zbyt szybkiego startu do biegu. Z podobnej przyczyny zrobiła się też dziurka w krzesełku kuchennym. Idealną zabawka były puste pojemniczki w okolicach akwarium. Jak skończyły się puste to i pełny rybiego pokarmu był fajny, a nawet fajniejszy bo można go przegryźć i zdobyć własne żarcie.
Najbardziej pożądanym miejscem stał się garaż. Pierwsza odkryła go Norah i doniosła Modiemu – teraz meldują się regularnie – „my chcemy do garażu”. Każda nowa rzecz jest fajna do zabawy. Najfajniejsze są pudełka ale i telewizorem nie wzgardzimy – od czasu jak można na nim zobaczyć myszkę (taką nie myszowatą tylko kursorowatą). No i wyrko jednak się spodobało – czasem trwa o niego walka, która Modi wygrywa przez przewagę wagową.
Pudełka to jest coś prawie tak fajnego jak garaż 🙂
Rytm życia został ustalony – rano budzenie i zabawy z Marzenką, małe śniadanko i spać. Jak wrócą to ewentualnie się zameldować, rzucić okiem co dali do jedzenia, trochę się pokręcić i spać. Koło 21 należy się wspólna zabawa z biegami i skokami drapaku i łóżku zakończona smakołykiem. Potem mała kolacyjka koło 23 i idziemy spać. Co się dzieje między 24 a 6 – to wiedzą tylko Asgardy. Czasem cos przelezie po głowie, na szczęście dzwonek wietrzny się znudził. To tak jak w Indiach – trzeba byc cierpliwym – wszystkie problemy spokojnie rozwiążą się same, trzeba tylko trochę czasu.
O Cię przepraszam bardzo, jakiej dłuższej nieobecności? To, że się nie komentuje, nie oznacza, że się nie podczytuje 😉
A nie wstyd Wam, że zamiast usłyszeć jak się chwalicie kociakami, muszę plotkować z siostrą? 😛
Witamy po dłuższej nieobecności – czyżby świąteczne spotkanie z siostrą było triggerem tegoż komentarza? 😉
A słowo „zakocenie” jakieś takie bardzo bliskie do „zakręcenie” a stąd już bliska droga do „ześwirowanie”. Taka prawda :D. Pozdrawiamy poświątecznie
Kociaki prześliczne! Gratuluję zakocenia 🙂