Modi jednak aż tak kochany to jeszcze nie jest :(. Jego czekanie pod drzwiami było przypadkiem – „akurat tędy przechodziłem do toalety” i więcej się nie powtórzyło. Ale coraz częściej zdarza mu się spędzić popołudnie z nami na dole po opuszczeniu swojego górnego królestwa 🙂
Norka za to wyczynia cuda akrobacji na drapakach (są pazurki – jest wspinaczka). Przebojem była operacja skok z drapaka na otwarte drzwi:
Doszła do końca, zawróciła i skoczyła z powrotem na drapak. Figura zaliczona. Gdzie by teraz się wdrapać? Czemu ta lampa taka płaska?
Do łaski wróciło też wyrko uznane za zakup nietrafiony – nigdy nie wiadomo co w kocim łebku zaświta.
Wczoraj kociaki przeżyły bliskie spotkanie trzeciego stopnia… Byli znajomi i były dzieci. O ile dorośli w pierwszej fazie (do obudzenia) byli niegroźni, o tyle dzieciaki… Poziom generowanego hałasu wzrósł z „okazyjna kłótnia rodzinna” do „samochód z uszkodzonym tłumikiem kręci młynka z piskiem opon”. Modi zrobił akcję jak na kreskówce – szybki start z machaniem łapami w miejscu na śliskiej podłodze i już myśleliśmy że ze strachu na wirażu spadnie ze schodów. Ale udało się uspokoić i kociaki i dzieciaki i nasze futrzaki jakoś dzielnie przetrwały do końca mimo gorących zachęt dzieciaków do zabawy (przecież przynieśliśmy zabawki to się z nami bawcie). Norka jako modelowy kociak dawała się wyciągną do zabawy. Ale Norka była jedna a dzieciaków była dwójka, co przysparzało dodatkowych kłopotów ze względu na konkurencję 🙂 Jedna cała ekipa dawała radę. Natomiast Modi (z nordyckiej mitologi – Śmiały) nie sprostał obciążeniu imieniem i schował się w transporterze pod schodami i bezpiecznie obserwował przebieg wydarzeń.
Obawy co do traumy i obrażenia się kotów na cały świat były bezpodstawne – wystarczył powrót natężenia hałasu do stanu normalnego i ciekawskie mordki pojawiły się w salonie na dole. Może teraz docenią jak mają fajnie z nami 😀