Końcówka zimy i długo oczekiwana wiosna to dla Asgardów wspaniały okres odkrywania świata pozadomowego. Ma to niestety skutki uboczne dla tych mniej istotnych członków rodziny czyli nas 🙂 Modi z losową regularnością i dużą determinacją informuje nas o fakcie iż zwiedziłby ogródek. Jego syrena alarmowa odzywa się tak rano koło 5 jak po 22, i ciężko ją przetrwać. Ale rytuał już mamy opracowany. Zakładamy szelki z przyczepionymi numerami telefonów i Asgardy chuzia na obchód. Potrafią tam siedzieć bez końca obserwując świat ze szczególnym uwzględnieniem ptaków na antenie. Trzeba obejść wszystkie górki, zajrzeć pod każdy krzaczek i sprawdzić czy coś się nie zmieniło. Bo może pojawić się nagle odstraszacz kretów, którego jeszcze wczoraj nie było. Po udanej próbie zagonienia do domu (z punktu widzenia Asgardów: „nieudanej próbie obrony wolności”) następuje przykucie smyczami w poczekalni na dywaniku i po umyciu łap już można biegać „po pokojach”. Na razie nie próbują pokonać płotu, za to usiłują pływać w sadzawce i łapać wszystko co tylko można łapać. No i wsuwają trawę.
A po gonitwach w terenie następuje to co koty lubią najbardziej – spanie, wylegiwanie i tarzanie na kanapach i drapakach z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
A potem znowu uda się wyskoczyć na obchód i życie toczy się 🙂