Dzisiaj małe zaległości, bicie się w piersi i autoplagiat. Ale po kolei. Zajęci Norką, jej kłopotami kubraczkowymi i walką z humorami Modiego zapomnieliśmy o jego urodzinach. 7 maja skończył 12 miesięcy, ale jego mordka wciąż jest kociakowata jak była, masa takoż skromna. Ale w kategorii walka nic się nie zmieniło :). Ogród ponad wszystko.
Ponieważ „rodzice” Modka nie zapomnieli i zameldowali się z życzeniami to na tę okoliczność powstał dla nich mały raport, który tutaj trochę pocytuję. A co!
Norka w kaftaniku.
Zabieg zniosła dzielnie, usiłowała biegać po schodach, więc musieliśmy przenieść centrum domu do sypialni na piętrze, żeby ograniczyć potrzebę podróżowania w pionie.
Więc spaliśmy z kuwetą, miskami i… Modkiem, który uznał zamknięte drzwi za dyskryminację – głośno powołał się na konstytucję i spaliśmy wszyscy razem za zamkniętymi drzwiami. Potem Norka zrobiła klasyczne „koń(t) kuleje” i mało nas nie wykończyła nerwowo, ale to tylko kubraczek ją wkurzał – mimo, że był luźny. Bez kubraczka zdrowiała natychmiast, więc jak mieliśmy ją na oku to mogła sobie odpoczywać na golasa. Szło jej tak dobrze, ze nawet chcieliśmy zgwałcić weterynarza do ściągnięcia szwów dwa dni wcześniej, żeby jeszcze mieć ją na oku przez niedzielę, ale wet sprowadził nas na ziemię, krótkim żołnierskim „NIE”. Potem byliśmy mu wdzięczni, bo w kubraczku i ze szwami biegała po płotach sąsiadów, ale wróciła w całości – oczywiście po długich namowach i bez przekonania, że warto.
Teraz już wszystko jest OK, pozostały problemy eksploracyjne – Modi grzecznie pilnuje terenu, a Norka odziedziczyła po nas miłość do podróży. Będziemy próbować osiatkować płot, materiały czekają w garażu na zakończenie deszczowego maja.
Kłopoty wychowawcze Modiego.
Ten niewinny, spokojny, wręcz bojaźliwy kotek okazał się terrorystą. Jego miłością jest przesiadywanie na ogrodzie i obserwowanie całego świata ze szczególnym uwzględnieniem ptaków, owadów, ropuszek i ostatnio niestety – ryb (woda w oczku się wyklarowała po dwóch tygodniach i właśnie je zauważył). Jeżeli nie wyjdzie na obchód to jest bardzo niezadowolony co daje się usłyszeć z każdego kąta domu. Na zmianę wydziera się paszczą i wali łapą w żaluzje, aż odniesie skutek. Pora dnia nie gra roli :). Problem sikania rozwiązał się przez przypadek. Marzena postawiła pod oknem dwie stare kuwety bezpodsypkowe, takie z podwójnym dnem i dziurkami i Modi załapał że do tego można robić mokre protesty i mamy względny konsensus. Przed nami tylko próba zredukowania ilości do jednej sztuki – wydaje się, że już używa tylko jednej, wiec mamy nadzieję, że się uda. Więc może dojdziemy do „liczba kotów” +1, bo już i tak mamy dwie wielkie z podsypkami, które są używane w miarę równo.
Życie codzienne
Asgardy przejęły antresolę na własność, tam mają swoje zabawki, kanapy, budę a od niedawana nawet dywan – jedyny w domu :D. Tam sypiają jak nie są na ogrodzie, tam ciągną do zabawy, na dywanie sprawdzają pazurki (ale przypadkowo). Po wietrzeniu na ogrodzie należy się udać z nimi na górę, na zabawę na dywanie, która rekompensuje przerwane polowania na ptaki i osy i płynnie wprowadza kociaki w sen a nam daje chwilowy spokój. Oczywiście wcześniej jeszcze musi być jakiś upolowany smakołyk.
Każdy maluszek upolował już po żądle od osy, ale jakoś niespecjalnie ich to czegoś nauczyło.
Przy okazji pozdrowienia dla Magdy i Jarka (o reklamacji „na kolanka” już nie piszemy).
Deszczowy maj się skończył. Liznął jeszcze początek deszczowego czerwca. Powodzie przewalają się falami przez całą Polskę i wszyscy czekają na kojące i suszące upały. Pewnie skończy się suszą – takie czasy. W zeszły półdługi łikend udało się zrobić pierwszy etap zasieków antynorkowych – wkrótce będzie prezentacja, bo jakoś w natłoku roboty zapomniałem zrobić dokumentację.