A teraz wcześniej obiecany i długo oczekiwany 😉 materiał o podróżowaniu z kotem. Z tym kotem – Norah z Krainy Asgardu:
Przygotowania
Przed wyjazdem najważniejsze są przygotowania. Podstawą były feromony Feliway w sprayu oraz kocimiętka, które wspierały poczucie bezpieczeństwa w samochodzie oraz w nowym środowisku.
Na wyprawę postanowiliśmy zabrać trochę Norkowych ulubionych rzeczy, aby w nowym miejscu nie czuła się wyobcowana. Przypominam sobie przeprowadzkę z naszym pierwszym kotem Kacprem – jego aklimatyzacja trochę trwała – nowe o wiele większe powierzchnie, drzwi tarasowe, schody, taras i ogród… Przeprowadzaliśmy się z mieszkania na 8 piętrze więc dla kota to był szok. Jego szok na szczęście nie przeobraził się w nic groźnego jedynie w początkową strachliwość, ale bardzo dobrze pamiętam jak zareagował na swojego budkowego drapaka! Wreszcie w tym nowym miejscu była jego rzecz dobrze mu znana – to śmieszne, ale kociarze pewnie mnie zrozumieją i sami potrafią rozpoznawać nastroje swoich pupili. Ja zapamiętałam radość swojego kota na widok lubianego i znanego mu przedmiotu – znanego nie tyle wizualnie co zapachowo!
Mając to doświadczenie w pamięci – zabraliśmy Norce jej dywaniki, rurę oraz przenośny apartament (transporter miękki i składany, ale wieeelki).
Istotnym elementem przygotowań był proces oswajania Norah z jazdą samochodem i spacerami po parkach. Przez kilkanaście weekendów zabieraliśmy naszą kotkę na przejażdżki samochodowe. Początkowo krótkie, bez transportera, na kolanach stopniowo wydłużane do samodzielnego przebywania na tylnej kanapie w transporterze. Przełomowy okazał się wyjazd po mnie na dworzec. Jaromir dogadał się z Norah, co do środkowego umiejscowienia transportera w samochodzie – okazało się, że nasz kot lubi mieć przed sobą widoczność – to go uspokaja i nie miauczy podczas jazdy.
Podróż
Podróż była długa – 12 godzin z przerwami, które Norka dzielnie znosiła w swoim samochodowym transporterku – koniecznie ustawionym na środku tylnej kanapy. Norka w podróży jest grzeczna i nie miauczy co nie oznacza, że czuje się komfortowo. Na jej i nasz komfort ma wpływ stan nawierzchni jezdni oraz prędkość samochodu. Odniosłam wrażenie, że bardzo męczy ją hałas w samochodzie, szczególnie ten monotonny i głośny – autostradowy. Cieszyło nas jak z pozycji czuwania przybierała wygodniejsze pozy do spania.
W trakcie postojów zabieraliśmy ją do miejsc, gdzie mogliśmy wypić kawę i coś zjeść. W tym czasie Norka przebywała w specjalnym kocim plecaku. Plecak stanowił azyl w nowym środowisku i pozwalał na śmiały (przez frontową klapkę) lub zachowawczy (przez boczną) kontakt z otoczeniem w zależności od nastroju i poziomu hałasu.
Wzbudzała sympatię obsługi i napotkanych osób. Niestety nie przepadły jej do gustu kontakty z ludźmi i dostała lekkiej traumy po rozczulających się na jej widok paniach emerytkach z Niemiec. Trauma objawiła się niechęcią do opuszczania samochodu na postojach. Wcześniej czuła dyskomfort, gdy zostawała na moment sama w aucie.
W trakcie jazdy, nie piła i nie jadła. Ignorowała też toaletę, mimo że była po łapą – na podłodze.
Wypoczynek na obczyźnie
Rura okazała się sprzętem trafionym – wlazła do niej w pierwszych chwilach na nowym miejscu i na spokojnie oswajała się z nowymi zapachami. Początkowo rura też była azylem pozwalającym się jej schować. Ale jak to kot na nowym miejscu – znalazła sobie swoją kryjówkę – pod naszym łóżkiem. Co prawda my nie wiemy, gdzie bo łóżko było obudowane ale jako dowód rzeczowy przy wezgłowiu przy ujściu ciasnej norki pozostawało jej białe futerko a nasz kotek znikał. Ulubionym miejscem wypoczynku Norki stała się własna norka pod kocykiem na kanapie.
Szeroka gama nowych zapachów została wzbogacona znanymi zapachami – kocimi feromonami http://fbs-soft.de/nl-lng/altilev/index.html , kocimiętką oraz zapachami domu przywiezionymi na dywanikach.
Kocia toaleta została zainstalowana w ustronnym miejscu posiadającym ścianki z trzech stron, aby przypominała jej zamykaną toaletę w domu. Dodatkowo miejsce przed toaletą zostało oznaczone feromonami – jako bezpieczne.
Obawiając się skutków ubocznych stresu przejawiającego się obniżeniem odporności aplikowaliśmy Norce preparat wzmagający odporność Scanomune.
Nieodzownym okazał się także preparat w proszku Convalescence Support Royala.
Norka go uwielbia i traktuje jako przysmak, co bardzo dziwi to naszego weterynarza, ale nas cieszy, bo mamy pewność, że kot zjadł energetyczną przekąskę.
Nasz apartament w Karyntii bardzo się jej spodobał. Oczywiście po oswojeniu zapachów miał miejsce obchód wszystkich kątów. Przebojem sezonu był balkon, z którego mogła obserwować liczne ptactwo. Balkon miał drewniane balustrady,które z jednej strony chroniły ją przed zewnętrzem, z drugiej pozwalały na obserwację terenu. Po całkowitym oswojeniu balkonu i otoczenia przez Norkę my musieliśmy mieć na nią baczenie, bo rozwijała zapędy wchodzenia na poręcz. Spacer po poręczy był więc dostępny w naszej obecności i z asekuracją.
Bardzo przywykła do porannych i popołudniowych przechadzek po balkonie oraz do wyglądania przez okienka. Dzielnie zniosła obecność zasłonek (albo odwrotnie) 🙂 Gdy tylko wietrzyła okazję wślizgiwała się do łazienki – tam też było okienko z firaneczką, które często było otwarte i stwarzało nowe możliwości poznawcze.
Jadała z właściwym sobie apetytem a to, co pozostawiała w toalecie nie budziło naszego niepokoju.
Czule wspominam pierwszą noc, gdy wślizgnęła mi się pod kołdrę. Następne spędzała samotnie na kanapie w salonie pod kocykiem.
Po oswojeniu jej z naszym wychodzeniami i powrotami zostawialiśmy ją na jakieś 8 godzin. Powroty i otwieranie drzwi miały miejsce z autoryzacją, czyli znanym jej nawoływaniem zwiastującym swoich. Po autoryzacji nasz kotek tak jak w domu meldował się na powitanie 🙂
Wypoczęty kot to „kot na gigancie”
Norka po powrocie do domu traumy nie miała – powrót normalny jak ze spacerów. Stała się odważniejsza w komunikowaniu swoich zachcianek – gdy przebywamy w domu domaga się wyjścia na taras i ogród!
Niestety nie możemy pozwalać jej na ciągłe przebywanie w ogrodzie – mamy w tej kwestii doświadczenia z ubiegłego roku.
Koty szybko przyzwyczają się do popołudniowego przebywania w ogrodzie, a gdy nastaje jesień i pogoda robi się nieciekawa obarczają nas winą za paskudną pogodę i wracanie do domu po zmierzchu. Mając to na uwadze dawkujemy Norce kilka sesji ogrodowych i dbamy o to, aby wypady były inicjowane przez nas a nie naszą koteczkę 😉
Naszej eksploratorce tak się spodobało poszerzanie swojego terytorium, że po powrocie zaliczyła kilka gigantów. Przy czym jeden kilkugodzinny. Znowu spryciula sforsowała ogrodzenie! A wydawało nam się, że słabe punkty mamy zabezpieczone – czekają więc nas kolejne poprawki i modyfikacje ogrodzenia.
Wnioski powyjazdowe
- Wielki transporter, który miał być przenośnym domem został zakwalifikowany jako zbędny – Norka nie chce w nim ani na nim siedzieć, za to rura jest niezbędna jako azyl
- Dwie toalety to przesada. Wystarczy jedna, taka która zmieści się w na podłodze w samochodzie i ma krawędź zabezpieczającą przed nadmiernym rozsypywaniem. Czyli taka jakiej jeszcze wśród naszych pięciu nie ma 😀
- Transporter „samochodowy” – zamocowany na stałe pasem i transporter „pieszy” – torboplecak sprawdziły się znakomicie i tworzą świetny zestaw podróżny dla kota. Norka tak się przyzwyczaiła do podziału zadań na dwa transportery, że głośno oprotestowała próbę wyciągnięcia jej w transporterze samochodowym do przydrożnej knajpy.
- Powinniśmy spróbować popracować nad kontaktami Norki z obcymi ludźmi, bo na razie te kontakty bardzo ją stresują. Szczególnie dało się to zauważyć, na parkingu, gdzie zlękła się kilku czule odnoszących się do niej Niemek (czule po niemiecku – brr, sami uciekaliśmy).
- Norka nie chciała pić w podróży, w drodze powrotnej skusiła się na odrobinę rozdrobnionego w wodzie preparatu Convalescence Support. Generalnie u nas ten preparat bardzo się sprawdza jako przysmak – takie mleczko w proszku dla kota. Bardzo wygodne w użyciu – porcję stanowi czubata łyżeczka proszku rozpuszczona w ok. 4 łyżkach wody.
To był udany wyjazd dla całej rodziny. Wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu 🙂
Czytałam mniej więcej 20 razy, licznik odwiedzin podbiłam chyba paręset razy. Zlitujcie się i choć mały pościk napiszcie. No nie wierzę, że Norka nie ma nowych zdjęć! Jaroooooo 😉
A Wy nawet zmianę pogody opisujecie rewelacyjnie!
No w końcu zajrzałam i tu taka niespodzianka, teraz czekamy na relację z podróży do kariny norwegów.
Mizianko dla dzielnej Norki i buziak dla Was,
pozdrawiamy,
Magda & Jarek