W niedzielę 18. grudnia nasz stabilny świat się zmienił. Po długich obserwacjach i przemyśleniach koło godziny 14 z hakiem doszło do bliskiego spotkania III stopnia. Poznaliśmy naszego i miejmy nadzieję Norkowego przyjaciela – chińskiego Norwega z Krakowa o dumnym imieniu Hi-Huang Demon Lasu. W domu wołano na niego mniej pompatycznie – Hihuś (Hichuś? Chichuś?) przez nas na razie zwany Słodziakiem (wersje międzynarodowe Sugar lub Zuckerro). Mały czarno-biały wprowadził swoim temperamentem niezłe zamieszanie. Jest strasznie ciekawski, odważny i bezgranicznie ufa ludziom. Zaraz po otwarciu transportera spotkał się z radosnym przywitaniem Norki, a chwilę później z jej wielkim zawodem. Podbiegła i zamruczała tak jakby myślała że Modek wrócił i się zawiodła…(no niestety zapach nie ten).
Prychania nie było, ale na tym znajomość szybko się skończyła a Norka przeszła do fazy „jestem obrażona, zabierajcie stąd tego przybłędę”. W tym czasie Hihuś założył perymetr. Z ogonem w górze „na króla Juliana” obszedł cały dół domu wzdłuż ściany. Po drodze namierzył kocią toaletę, z której pięknie później zaczął korzystać. Nie wystraszyły go ani piętra, ani przestrzeń, ani schody. Dzielny młodziak włazi wszędzie, tylko drapaki są dla niego wyzwaniem – szczególnie w dół.
Lgnie do człowieka i spełnia z górką kryterium „na kolanka”. Chcieliśmy to mamy :).
Najwięcej kłopotów sprawia dogadanie się kotów ze sobą. Norka już nie mija go z daleka, nawet próbowała zachęcić do zabawy, ale mały ma tyle innych wrażeń, że nie zrozumiał zaszczytu jaki go spotkał. Norka chodzi i wącha każde miejsce po nim i nawet stare dobre zabawki, których dotknął przestają być atrakcyjne…
Pierwsza noc – Słodziak oczywiście z nami, Norunia nie skorzystała – demonstracyjnie obwąchując teren. Poszła spać do szafy wśród moich (znaczy Marzeny a nie moich) sukienek.
Pierwszy dzień – to dzień dla Norki – trzymamy się zwyczajów – poranne napawanie się świeżym powietrzem i obserwacja sikorek podczas wietrzenia sypialni oraz intymne chwile zabawy na antresoli.
Druga noc – hm Norka nie uciekła i cała rodzinka spała – tylko ludzie się nie wyspali.
Drugi dzień – kotki tolerują swoje towarzystwo, razem meldują się do michy. Nasze wysiłki zmierzające do wspólnych zabaw jeszcze nie przynoszą efektów. Słodziak jak perszing atakuje wszystko co się rusza a Norka preferuje inny styl – zasadzanie się, spokojna obserwacja dopiero potem atak. Tych dwóch styli w obecnym stadium nie da się pogodzić.
Fajnie jest mieć nowego kota – uczucie niezastąpione. U nas na razie brak miejsca na kolejnego kota.
Oj, ależ z młodego będzie przystojniak !!! Na pewno nie tylko Wam zawróci w głowie, Norce też się udzieli, a teraz niech razem brykają ku Waszej radości 🙂
Myślałeś, że tego samego dnia nie zaglądnę? Cha 🙂 No czekałam cierpliwie na info.. mam nadzieję, że teraz będzie więcej zdjęć i tekst częściej.. Oba Słodziaki wyczochrać od ciotki i wuja, proszę! A czytam już….. trzeci raz 🙂