Czy można w Wielką Polską Majówkę nic nie napisać o Asgardach po prawie trzech miesiącach? Można, szczególnie jak się przerabia sadzawkę na oczko wodne. Ale jak już się zostało „bohaterem w swoim domu”, to nie ma takiej możliwości.
A więc dziś nadrabiamy zaległości.
Norka jak to Norka – mimo różnych prób zachęcenia do jedzenia trzyma się swoich 3 kg z hakiem i nic. Oprócz tego, że jest miniaturką to ma to ten minus, że jest leciutka i zwinna – wszystkie płoty da sie pokonać. Z tej umiejętności stara się korzystać w każdej chwili naszej nieuwagi. Ostatnio podczas naszych prac hydro-konstrukcyjnych zwiała na parę godzin. Odnalazła się dopiero jak usłyszeliśmy strachliwy pisk kota. Ale to nie był nasz kot! To nasza mała kruszynka goniła wielkimi susami przez cały ogród obcego, większego sporo od siebie kota. On bidak myślał że to jakiś gigant go goni a to tylko nasza nastroszona kruszynka. Ale byliśmy dumni. A potem już tylko tradycyjna wyprawa na środek ogrodu i Norka grzecznie została wciągnięta prze M na nasz teren. Zasieki po zimie trzeba ponaprawiać.
Nox jak to Nox. Nie jest już kocurem, i całe szczęście, bo jakby do jego temperamentu doszły jeszcze hormony to by nas wykończył. Na terenie to on rządzi. Wykorzystuje przewagę wagową (wie że Norah to tylko puch), zajmuje najlepsze miejsca (najczęściej odbite od Norki). Je jak smok, wygląda groźnie ale te oczka ma wciąż szczenięce 🙂 Wie już co to jest ogród i podobnie jak reszta rodziny uwielbia spędzać tam cały dzień. W przeciwieństwie do Nory wyszukuje miejsc zacienionych, uwielbia siedzieć na kamieniach i nie przychodzi mu do głowy wspinaczka po płotach. W ogóle wspinanie nie jest jego mocną stroną, brak dużego drapaka w dzieciństwie wpływa na brak zamiłowania do alpinizmu u kota. Za to uwielbia zwisać. W jego genach jest gen leniwca (nie lenistwa, tego to mam ja). Ulubiona pozycja to schodek, kamień, półka i spuszczona w dół łapa lub cała głowa. Posiada też wspaniały gen Króla Juliana objawiający się w poleceniu „wielb mnie”, „teraz mam chwilę wolnego w której pozwalam się głaskać”. Bardzo skutecznie potrafi przypominać o zaległych pieszczotach kładąc się na klawiaturze i pilnując żeby głaskała prawa ręka, bo jakaś myszka nie może być ważniejsza od oddawania honoru Noxowi.
Co robisz na dole? A kimiesz – nuuuda.
Jesteśmy kochane, zgodne kotki.
Pierwsze kroki ogrodowe.
Z drugiej strony też trzeba sprawdzić co się dzieje
Czasem pobiegamy wkoło sadzawki, a czasem tylko wietrzenie nosów, ale za to bezpieczne
Kocham tego jałowca!
Dacie coś w końcu jeść?
Uwaga – zaczyna się rozpierducha na ogrodzie, trzeba czuwać!
A ja już nie muszę czuwać, byłam na gigancie, wszystko w porządku jest.
Kiedyś byłem nosorożcem i uwielbiam tarzać się w ziemi
Czemu w tej wielkiej kuwecie nie ma piasku?
Robota wykonana, można odpocząć na prowizorycznie postawionym mostku lub wygodnej kanapie z kamieni
Hydrobudowa jeszcze nie skończona, przed całą rodziną jeszcze dużo atrakcji, w tym kulminacja czyli przeprowadzka karasi z zimowiska do nowego domu. Na razie oczko zostało zasiedlone przez niewiadomoskąd dwa chrząszcze pływaki.