Miało to wyglądać tak:
https://www.visitnorway.com/listings/kjerag/185656/
Nie wiemy jak wyglądało, bo nic nie widzieliśmy – może po nim przeszliśmy 🙂
A było to tak…
Drugie podejście na Kjerag było bardziej zdeterminowane. Wyjechaliśmy wcześniej mimo zachmurzenia. Dwie godziny z hakiem i byliśmy na miejscu. Zapłaciliśmy 100 NOK za parking, Mirek zaniósł kwitka do Szaraka (to był głupi pomysł niestety) i mimo mżawki udaliśmy się na szlak. Łańcuchy praktycznie od początku i znacząca część trasy to wspinanie się na gładkie ściany z ich wspomaganiem. Siąpiło różnie, ale po 3 h kiedy pewnie byliśmy już blisko Kamyczka poddaliśmy się 🙁
Lało na potęgę, wiało huraganem, chmura kryła wszystko. Byliśmy już na maksymalnej wysokości, na płaskowyżu, który trzeba przejść na szagę i nie wiadomo gdzie – znaki o literki T na kamykach, żadnych tyczek – drogi ni cholery nie widać, sami mało się nie pogubiliśmy, a byliśmy już na maksa przemoczeni a tu jeszcze powrót minimum 2 godziny. Trudno – i tak nie byłoby go widać. Spotkani potem ludzie potwierdzili, że tylko dotknęli i zwiewali w dół.
Spęzliśmy na dół. Zjedliśmy w knajpie najdroższą zupę świata – 125 NOK (po jednej na parę) i do samochodu. Lipa. Szarak wkurzony, że go niewłaściwa osoba zamykała (tym razem zatęsknił bardzo) podwywał sobie przez te 6 godzin i zeżarł akumulator. Ale na wycie wciąż mu prądu stykało. Zaczepiliśmy rodaka, z którym chwilę wcześniej rozmawialiśmy o jego dzieciach zaginionych we mgle i wspólnym wysiłkiem (chwała że nie wywaliłem kabli rozruchowych z bagażnika mimo że ktoś stwierdził że są z Cerrefoura i do d…) wspierani wyciem klaksonu i odpaliliśmy Szaraka. Uff, dalej do domu już bez przeszkód.
Jeszcze wcześniej przywitali się z nami kolejni rodacy – tym razem z Wrocka – wszystkich wcześniej spotykaliśmy na szlaku, tylko z każdym wymienialiśmy uniwersalne „hi”, „hello” i nie wiedzieliśmy że to nasi 🙂 Zresztą Polaków dużo, w Stavanger potykaliśmy się o nich.
W domu pranie, suszenie, dezynfekcja rozgrzewająca wewnętrzne a jutro dalej na północ.
Tylko sie nam nie rozpuście :-)czekamy na zdjęcia – ewentualnie ze względu na brak widoczności zeskanujcie widokówki (to sugestia Squły)
Macie prawdziwy surwiwal, ale „zawsze tak nie będzie”
Następne dni będą lepsze. Wytrwałości:-}}}