Jak już pisałem M wykurzyła nas z domku o 8:30 prosto w paskudną mokrą chmurę. Mnie zdechł akumulator w aparacie a zapasowy jakoś nie chce się odnaleźć. Rogasie mają gorzką kawę , bo M robiła a my nie słodzimy. No ale żeby tylko takie problemy były.
Zaraz po stracie wjeżdżamy wyżej i nie widać nic. Przed tunelem w totalnej mgle pod górę wyprzedzamy cysternę – zlitowała się nad nami. A za tunelem, który przerył niezłą górę i jezioro – słońce. To działa jak nasze ulubione „Gwiezdne wrota” :D.
Tunel do podróży międzypogodowych i droga na szczyt Dalsnibba i widoki z góry.
Potem Droga Orłów, Trolli, Atlantycka i jesteśmy w Trondheim.
I idziemy spać, za oknem szarówka, a ma być coraz jaśniej. W każdym razie dzień do 23 to bardzo praktyczny wynalazek.
Dodatek 11.08.2013
To bardzo ciekawe, ale widać jak mało było czasu. To był chyba najdłuższy dzień, mamy najwięcej zdjęć (porządnych, bo z powodu braku akumulatora ja nie robiłem :D), kupa wrażeń a najkrótszy wpis opędzony trzema nazwami: Droga Orłów, Droga Trolli, Trasa Atlantycka. No ale tak było. Cały dzień w drodze i podziwianie widoków w trasie, a było pięknie. No może poza ostatnim promem – czekaliśmy chyba z godzinę na swoją kolejkę – to jedyny taki przypadek na całej trasie.