Przed długim łikendem i jeszcze dłuższym wyjazdem mieliśmy zadanie bojowe – zapełnić nasze nowe drewutnie.
Drewno „z najbardziej kalorycznej zimowej wycinki” na moje oko rano miało jeszcze liście, ale przyjechało. I to tylko godzinę później niż oczekiwaliśmy. Po ostrej akcji, którą musimy utrwalić ku pamięci – drewutnie są pełne. I sukces dodatkowy – żaden kot nie uciekł i nikt nam nic nie ukradł mimo otwartej na wszystkie strony chałupy. Co prawda Asgardy wymagały potem specjalnego liftingu, ale za to są jeszcze piękniejsze.
A w zdjęciach promocyjnych nasza ukochana żaba – niestety wyprowadziła się znowu i fioletowa trąbka 🙂
A teraz dane – do porównania za 2 lata:
5 metrów drewna
4 ,5 drewutni
28 wózków z dokładkami
4 godziny roboty
2 osoby
1 godzina sprzątania.
I udało się.