Dziś promocja – śpimy ile wlezie – czyli do 7. Wypad mamy umówiony na 10:30. Spakowani na lot i na zwiedzanie ładujemy się do autokaru i jedziemy rzucić okiem na Hong Kong (jak się to cholera w końcu pisze???). Zaczynamy od popływania łódkami – sampanami po porcie. Co ciekawe obsługiwały je kobiety. Zresztą wcześniej gondole w kanałach też. Fajnie kobieta lawiruje między kutrami i jachtami po parę baniek każdy. Woda ma niesamowity kolor i jest zaskakująco czysta.
Jedziemy dalej – Góra Wiktorii. Nie wiem jakim cudem, ale autokar wdrapuje się jadąc wąską drogą i mijając inne autokary na 500 metrową górę. Stąd widać troszkę większy kawałek wyspy. Jakoś wydawało mi się że Hongkong to miasto jak Makao, a to jednak wyspa na której jest kilka miejscowości – np. wsie z drapaczami chmur.
Potem jedziemy dalej. Autokar puszczamy tunelem, a sami przeprawiamy się standardowym promem Star Ferry. I to się okazuje najlepsza atrakcja przy swojej cenie. Za 2 HKD od łebka zaliczamy wspaniałe widoki drapaczy wychodzących z wody z obu brzegów. To był ten widok, który mieliśmy zobaczyć. Wczoraj ta atrakcja kosztowała 40 USD i nie skorzystaliśmy, bo pogoda nie rokowała.
Czas kończyć. Jeszcze nie wiadomo po co zwiedzamy atrakcję – targ ptasi i kwiatowy. Pierwszy jest u nas na Świebodzkim a drugi na Obornickiej. Widok setek ptaków w klatkach nie jest miły – najbardziej przygnębiający widok sprawiają wielkie Ary. Mamy nadzieję, że nasze Asgardy czują się u nas lepiej. Ale nie będziemy ich pytać o to w pierwszym tygodniu po powrocie.
Jedziemy kawałek dalej na ostatnie snucie się po centrum handlowym. W okolicy jest podobno pełno ulic handlowych. Idziemy zobaczyć spożywczą i to faktycznie ciekawy widok. Z jednej strony zielenina, z niesamowitymi cukiniami o przekroju 30 cm, durianami, jasnofioletowymi bakłażanami i mnóstwem czegoś co nie potrafimy nazwać, Z drugiej strony owoce morza – przygnębiające klatki z upchanymi na kupę żabami (to akurat owoce jezior), kraby z powiązanymi szczypcami, wielkie małże z nogami ze 40 cm i takimiż muszlami, krewetki, żółwie, homary, ryby, ośmiornice… Straszny widok, ale stworzenia ciekawe.
Kolacja. Lotnisko i rozpoczynamy 24 godzinną akcję: HKG-BKK-DXB-WAW-WRO. Na razie utknęliśmy na międzylądowaniu w Bangkoku – siedzimy w samolocie a w koło biegają ekipy sprzątające.