Zatrzymali nas na kontroli bezpieczeństwa za posiadanie wskaźnika laserowego. Kupiliśmy go gdzieś w Chinach jako zabawkę dla kota i przelatał z nami wszystkie loty. I tu się baba w czarnym w czadorze czepiła. I oczywiście nie powie czego chce tylko na każdą rzecz „a co to?”. Nie docierało do niej, że sami wcześniej kazali wsadzić wszystkie baterie i akumulatory do podręcznego. Pilot zasypał ja stadem tłumaczeń i nic. Gadał jak do ściany. Nic to jakoś oddała paszport, ale nie powiedziała nic, ani dziękuję ani spadaj. Oddała i stoimy jak łośki. W końcu Marzena spytała się czy już możemy iść i znienacka okazało się ze tak. Koty zostały bez nowej zabawki.
Jesteśmy w połowie drogi. Jeszcze WAW i WRO.
A teraz to już nawet w 3/4 bo w WAW. Wszystko szło dobrze do czasu przejęcia obsługi przez Polskę. Najpierw utknęliśmy na kontroli paszportowej, bo zamiast iść do okienka UE poszliśmy do ogólnego. A w ogólnym każdemu sprawdzają życiorys do 3 pokoleń wstecz i jeden podróżny=10 minut. Jak już zmądrzeliśmy to piorunem wylądowaliśmy przy taśmie, gdzie ku naszemu zaskoczeniu były nasze walizki. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi, odprawiliśmy bagaże do WRO i poszliśmy spokojnie wypić luksusową kawę za 66 zł (2 kawy w styropianie + 2 ciastka na papierowej tacce). Po wchłonięciu tego 5-gwiazdkowego rarytasu. Biegiem na rozbieranie. Bezpieczniki zachowali minimum instynktu i zrezygnowali ze ściągania moich butów, dzięki czemu SANEPID nie zamknął Chopin Airport. I dobiegamy do gejtu i dupa… Opóźniony. Zmiana samolotu. Czekam do niewiadomokiedy. Na razie nie dają coli i chińskiego zestawu obiadowego.
Odlecieliśmy z godzinnym opóźnieniem. Jak podali wodę do wyboru z gazem lub bez to prawię się wzruszyłem :).
Dzięki Macio-Travel szybko wylądowaliśmy w domu. A dzięki Catysiterowi zastaliśmy szczęśliwe kociaki, które już po chwili przerzuciły zainteresowanie z niego na nas.Fenomen polega na tym, że to jedna i ta sama osoba i do tego w poniedziałek zagoni mnie do roboty, bo nie będę miał siły się bronić :D. DZIĘKUJEMY!!!
Koniec CHINY 2014. Teraz trzeba wstawić trochę zdjęć i dokonać korekt i uzupełnień , ale to trochę potrwa.
Jaro, jak masz chwilę, to może wpadniesz do Banku. Tam mają problemy ze SMOKiem, a Ty teraz jesteś jeszcze większym specjalistą od smoków 😉
Ja to mogłem go po główce i ogonku pogłaskać, a jego boli zapewne brzuszek więc lepszy byłby Doktor Sqła. A głaskanie i tak czynne dopiero od poniedziałku 😛