Jesteśmy gdzieś na końcu Polski, w miejscu gdzie internet zawraca a Dudapis rządzi od dawna a nie od 24 maja. Siemianówka na Podlasiu – inny świat, Polska B, cerkwie, meczety i czas biegnący wolniej.
Dojechaliśmy tu „wspaniaiałą” route 66, która w polskiej wersji ma numer 686 i ciągnie się gdzieś w gminie Michałowo za Białymstokiem. Najpierw z duma podziwialiśmy rozmach remontu stojąc na kolejnych światłach. Przejeżdżaliśmy wolnym pasem po nowym asfalcie do czasu kiedy okazało się na czwartych czy piątych światłach, że wolny pas to jest ten piaszczysty, świeżo ubity walcem. Dla naszego czołgu to pikuś, ale pikusiem nie był już taki fajny okrągły biały znak z czerwoną obwódką. Po krótkiej awanturze „a mówiłem że źle jedziemy” i 10 kilometrowej nawrotce skorzystaliśmy z proponowanego kwadrans wcześniej objazdu i wspierani przez dwie nawigacje doczłapaliśmy do Siemianówki, do naszego wynajętego domku.
Asgardy (tak, tak – nasze futrzaki jadą z nami) po kilku minutach podniosły ogony w górę i rozpoczęły ogarnianie perymetru i ustawianie relacji z tubylcami swojego podgatunku. Następnego dnia tubylcy w komplecie meldowali się na karminie, więc niespecjalnie się wystraszyli 🙂
Nasze koty były szczęśliwe! Tyle terenu do zwiedzania, okna do obserwowania, no i piętro ze schodami – jak w domu. I ptaki (pliszki zresztą) latające przed nosem, bo gniazdo gdzieś pod dachem. Tylko burza trochę psuła szyki, ale w przeciwieństwie do kotów spalismy świetnie. One odsypiały nocny dyżur w dzień.
Wtorek poświęciliśmy na aklimatyzację i zakupy, bo żarcia nie wzięliśmy a tu nie ma co jeść. Najbliższy większy sklep upolowaliśmy w Narewce , a że byliśmy głodni bo 2 dni ciągnęliśmy właściwie na hamburgerze, to wyjechaliśmy z dwoma pełnymi koszami. Po dotarciu do domu nażarliśmy się i w końcu po 17 ściągnęliśmy rowery z fury i ruszyliśmy na drobny rekonesans w okolice Babiej Góry w świat żubrów i wszelkiej maści ptaszysk. Ptaszyska spotkaliśmy, żubra nie. Jutro zdaje się będzie ~13 stopni i pieroński wiatr, więc chyba pozostanie nam trasa samochodowa z żubrem w parku pokazowym i zwiedzanie cerkwi licznie rozsianych po okolicy.
A fotki będą jak będą 😛