Słońce, błękit, no może nie upał , ale ciepło. Na rowery. Zaplanowaliśmy wyprawę po okolicy. Stare Mosiewo, Wilczy szlak, Kosy Most Narewka. Wyszło nam z 50 km, ledwie dotarliśmy. Obiadu w Narewce nie powtórzyliśmy, bo była jakaś impreza zamknięta i nas Bojar wyp…rosił uprzejmie. Ale może to i dobrze, bo po obiedzie trudno byłoby siąść na siodełko.
Po drodze w puszczy widzieliśmy:
- dzika (pooraną ziemię)
- wilka (odcisk łapy w błocie)
- żubra (piękna kupa na polanie i odciski kopyta w piachu)
- zielone ludziki
Te ostatnie dopadły nas po wizycie na granicy białoruskiej, którą skrzętnie obfotografowaliśmy, czego podobno robić nie wolno. 15 minut czekaliśmy, aż nas sprawdzą w Szengen, ale pilnowała nas taka uzbrojona strażniczka, że aż żałowałem, że jednak na ten pas zaoranej ziemi nie weszliśmy 🙂 Przepytali nas o wszystko, obejrzeli fotki w aparacie, zdziwili się czemu śpimy w Siemianówce a nie w Białowieży, ale generalnie bardzo miło było 🙂
A na obiadek jajecznica z 10 jaj, którą osobiście usmażyła M. bo mi się dzisiaj książęce danie należało 🙂 Dziękuje M za ucztę i za to że dojechałaś 🙂
A teraz padliśmy i jutro rekonwalescencja.