Dzisiejszy dzień pod hasłem „Nie ważne ile zrobi się kilometrów, ale po czym się jedzie”. M odkryła po 10 km rypania się po piasku a potem mokrym błotku a potem znowu 10 km po błotku a potem chwila normalnej drogi 🙂
A miało być tak łagodnie, podjechaliśmy kawałek samochodem, potem wzdłuż torów kolejki… No i właściwie tu się zaczęło małe MTB, a potem było już tylko gorzej. Dojechaliśmy piękną grobla do Topiła i M wymyśliła odwiedziny Punkt Mocy za kilkanaście kilometrów. tylko te kilometry nie były po takiej autostradzie jak widać było na początku 🙂
Trochę zrypani po maratońskim dystansie 42 km dotarliśmy do Szaraka. Oczywiście naładowani Mocą.
A jutro ostatni dzień 🙁