To nie był dobry rok ani dla bloga, ani dla Polski, ani dla świata. Tym dwóm ostatnim raczej nie pomogę, ale zaległości na blogu mogę w nadrobić w pigułce – głównie w postaci stada fotek. Nie było „wielkiej wyprawy” na koniec świata. Poza zwiedzaniem okolicy motorem napędowym wyznaczającym kierunki podróży były koncerty. Dzięki Stingowi zwiedziliśmy Sandomierz, Kazimierz Dolny, zamki w Janowcu i Krzyżtopór. Dzięki Davidowi Garretowi udało nam się odwiedzić ukochaną Jastarnię i Muzeum II Wojny Światowej i to zanim dopadła go Dobra Zmiana. Gdybym wiedział , ze tydzień po naszej wizycie ocenzurują kończący film to bym go nagrał.