Dawno, dawno temu gdzieś w nieodległej Afryce…

To było w czasach kiedy bilet lotniczy kupowało się w siedzibie LOTu na Piłsudskiego. Chcieliśmy coś egzotycznego, ale w granicach możliwości :-).
Wykupiliśmy wycieczkę tygodniową, bo na dłużej się baliśmy – nigdy nie byliśmy na takim wyjeździe, a z wczasów nad Bałtykiem uciekliśmy po kilku dniach.
Więc padło na Egipt, bo egzotycznie i nie drogo. Ponieważ był to charter LOTu to za całe 50 zł można było dokupić dolot z WRO do WAW, no i wtedy właśnie odwiedziliśmy siedzibę naszego narodowego latacza.