Niezły zapieprz po parkach i rezerwatach zachodniego wybrzeża USA

Skleroza nie boli

Przypomniało mi się, że skrzętnie zbieraliśmy ślad przez całą drogę. Niestety nasz wysłużony Garmin poległ gdzieś w górach i stał się już tylko wysokościomierzem. Szkoda Bohatera – w Norwegii uratował nam życie, a teraz wrócił do kraju przodków i padł z wrażenia. Może go tajne służby zdalnie zabiły? Kto to wie 🙁

USA – czas zakończyć

Po ciężkiej walce udało nam się zredukować liczbę zdjęć i wybrać zestaw na bloga.  Z prawie 3k zrobiło się 2k a na bloga trafiło ~pięćset. Uff. Uważamy to za duży sukces i jesteśmy z tego dumni. Cała rodzina ciężko pracowała ponad tydzień. Dziękujemy wszystkim za poganianie , to bardzo zmotywowało nasze działania 🙂 Na zakończenie…

Dzień 14 – niedziela – Los Angeles

Czy można zobaczyć Los Angeles w jeden dzień? Nie ma szans – więc pobywaliśmy trochę na bulwarze Hollywood i okolicach. Dolby Theater bez czerwonego dywanu wygląda koszmarnie. To cud co oni wyprawiają robiąc z tego miejsca szczyt wszystkiego podczas wręczania Oskarów. Gwiazd w chodniku jest kilka tysięcy – więc znaleźć coś bez szans. Napis Hollywood…

Dzień 12 – piątek – Monterey

Brniemy na południe. Opuszczamy SF i wjeżdżamy na kontynent omijając wszystkie trzy mosty przez „rondo w Redzie” czyli podstawę półwyspu. Przejeżdżamy przez dolinę krzemową mijając kilka znanych napisów z których chyba najciekawszy to NASA i 2 wielkie hangary. I tyle było widać. Nie wysiedliśmy, choć kusiło… Dojeżdżamy do Monterey. Urodziwe miasto ongiś portowe, teraz już…