Dzień 3 (15.07 – poniedziałek): Leje czyli nieudany Kamień

Miał być kamyczek, ale lało niemiłosiernie. Mimo że w końcu się wyprawiliśmy to i tak nie dojechaliśmy. Utknęliśmy przy wodospadzie a potem powróciliśmy do Stavanger. No i nie będzie opisu, bo całe popołudnie usiłowaliśmy zaplanować i domknąć trasę.A teraz spać. Dodatek 🙂 Kamyczek to nazywa się Krijagg, a wodospad to Manafosen 🙂 Lało jak diabli,…

Dzień 1 (13.07 – sobota): na prom do Kilonii (Kiel)

A miało być tak pięknie. Wyjazd o 4 – zaplanowany zapas 2 godziny, obiad w Niemczech, autografy, wywiady…  Prom odpływa o 14, od 12 zaczyna się odprawa – tak mieliśmy dojechać. Już o 11 z planowanych zapasów nic nie było a skręt z autostrady na Kiel zakończył się tablicą z drogowskazem i przekreślonym napisem Kiel.…

array ( 'FileName' => 'Norwegia-przed.jpg', 'FileDateTime' => 1384710725, 'FileSize' => 26574, 'FileType' => 2, 'MimeType' => 'image/jpeg', 'SectionsFound' => 'COMMENT', 'COMPUTED' => '(ARRAY)', 'COMMENT' => '(ARRAY)', 'COMPUTED.html' => 'width="249" height="355"', 'COMPUTED.Height' => 355, 'COMPUTED.Width' => 249, 'COMPUTED.IsColor' => 1, 'COMMENT.0' => 'Lavc52.66.0',)

Survival, czyli wyprawa „maluchem” na koniec świata

Realizujemy odłożone na półkę marzenie wyprawy w rodzinne strony naszych Asgardów. A ponieważ benzyna tam po 9 albo i więcej każde spanie po kilkaset to mamy furę pełną żarcia, namiot, śpiwory i… nie za bardzo zaplanowaną trasę za to 2 tygodnie wolnego i cel: minąć koło podbiegunowe i dotrzeć to „najbardziej polskiego” miasta w Norwegii…

Zima… powoli się kończy

Czas zakończyć japońskie wspomnienia. W tym roku w zimie mamy jedno wspomnienie: podgrzewana deska klozetowa. Coś z czego śmialiśmy się jeszcze pół roku temu, coś do czego podchodziliśmy z „taką pewną nieśmiałością” trzy miesiące temu teraz jest naszym marzeniem 🙂 Czas przeszukać sklepy, ale to już może na przyszłą zimę. A zimą koty śpią. Nie…

Dzień 12: Himenji

Dziś tylko spokojny wyjazd przez Osakę do Himeji. Wymeldowaliśmy się z hotelu. Bagaże wylądowały w przechowalni. Naszym ulubionym shinkansenem dotarliśmy do Himenji. I spokojna wyprawa się zakończyła. Marzena zostawiła komórkę w hotelu. Zaczęła się akcja poszukiwania namiarów na hotel. Wszystkie dane zostały w przechowalni. Dodatkowo komputer bossa zatkał się stadem aktualizacji. Dopiero „ostatnia najważniejsza kieszeń”…