Dzień 5: Fuji

Słońce dalej daje nam szansę na dobre wspomnienia. Zaczęliśmy dzień od ratusza, którego mamy na wyciągnięcie ręki od naszego hotelu Shijuku New City. Wjechaliśmy na 45 piętro gdzieś na >200m. Prowadziło nas stado ludzi z obsługi – panowie z ochrony zademonstrowali nam symboliczny rzut oka do toreb – bomby pod kurtką mile widziane, potem panie…

Dzień 4: Kamakura w słońcu

M. dodaje jeszcze kolejne aspekty społecznego podejścia do życia. Ich tajemnicze maseczki prawdopodobnie (tego do końca nikt nie wie) są zabezpieczeniem dla otoczenia przed ich wyziewami. Faktycznie nosi je tylko część mieszkańców i najśmieszniej wygląda para idąca razem – jedno ma a drugie nie. Specyficzna jest też cisza w metrze. Nie dzwoni ŻADEN telefon. Oni…

Dzień 3: Tokio w deszczu

Dzisiaj sponsorem naszego niedokońcaudanego dnia był deszcz, zapowiadany zresztą od dwóch tygodni. Od czasu jak śledziliśmy pogodę w Tokyo we wtorek miał być deszcz. Był. Japończycy praktycznie nie mają nic przeciwdeszczowego poza parasolem. Wszyscy biegają z dużymi, nieskładanymi, najczęściej z przezroczystej folii parasolami. Przed każdym małym sklepem jest stojak na parasole, przed każdym dużym obiektem…

Dzień 1-2: Zurich, Tokyo

Dojechaliśmy sprawnie. Przesiadka w Zurychu była błyskawiczna i jedyne co możemy powiedzieć o Szwajcarii to to, że lotnisko było niesamowicie górskie. Zaraz za stojącymi na płycie samolotami widać było góry – tak blisko jakoś nie było nawet w Katmandu. Lot do Tokio przetrwaliśmy tradycyjnie metodą na czerwone wino, chodź M. zwaliło za bardzo a u…

Dzień 0-Warszawa: Maneki-neko

Maneki-neko to imię bohatera ostatniego zdjęcia. Obecnie gliniak (no futrzak to on nie jest) przesiaduje na kominku. Przyjechał do nas z kraju Allegro ale opatulony w oryginalną japońską gazetę, towarzyszyło mu dwóch innych mniejszych kumpli. Dlaczego się pojawił? O istnieniu Maneki Neko dowiedziałem się od M. dzięki pracy pisanej na kursie Cat Think, a razem…

Zanim będzie na temat…

Trochę tu nudą zawiewa a ONA już nadchodzi. Ale zanim się pojawi (i nie mamy na myśli zimy :D) zakończmy chociaż budowę oczka. No i też parę znaczących wspomnień z tego lata też się załapie. Były Tatry… Było też ukończone oczko – analizowane przez Noxa ze wszystkich stron. Był pies w domu, ale nie wzbudził…