DZIEN 1 – Wrocław-Warszawa-Madryt-Mexico City

Zaczęło się nieźle. Taksówka na lotnisko zepsuła się w połowie drogi, ale mieliśmy zapas czasu więc zdążyliśmy. Przelot do Wawy – luzik. Potem makabrycznie dłuuuugie oczekiwanie od 7:30 do 12:30 na obu terminalach – żeby nie było za nudno. Do czekania na lotniskach trzeba się niestety przyzwyczaić – tak to wygląda na całym swiecie, o czym…

…byle nie do Warszawy – czasem nie ma wyjścia

DZIEŃ 1 – Wrocław-Warszawa-Madryt Nie ma co ukrywać – zostało 5 godzin do startu. Dziś cały dzień spędzimy w samolotach i na lotniskach. Niestety samolot do Madrytu jest o 14:25 a do Mexico City dopiero w niedzielę o 1.20 więc zanim juz wsiądziemy do właściwego samolotu trochę popielgrzymujemy. Za to potem już po 12 godzinach lotu,…

Bez sierściucha w domu pusto

D-1 Dworzec PKP prawie nie zawiódł – udało się kupić 10 wucetek – będzie oszczędzanie 🙁 Kacper w sanatorium czyli tuczarni czyli wyjechał juz na wakacje. Wyekspediowaliśmy go z całym majdanem i żarciem. Niestety to ja zwabiłem go do kotomobile prosto z patrolu na ogrodzie. On mnie znienawidzi  Nasz aniołek: Na szczęście zahartowany majowym wyjazdem szybko zameldował…

Poszukiwania wucetków

D–5 No to końcowy chaos w pełni. Walizki częściowo przygotowane, rzeczy na kupkach, kasa poszła… Zakupy prawie zakończone i odliczamy. Po ciężkich bojach z LOTem i rozterkach wewnętrznych nabyliśmy bilety do Wawy – trochę w sobotę polatamy :). Najtrudniejsze do kupienia są drobne dolary i… jednorazowe nakładki na WC. W aptekach patrzą na mnie jak…

Zakupy, zakupy

Nie możemy się wygrzebać z zakupów, co do których sensu zresztą do końca nie jesteśmy przekonani. Ale trwają i na szczęście już tylko jeden łikend 🙂 bo kasy zaczyna brakować. Ale dziś to nieistotne, dziś Kuuuubiiiiicaaaaa wyścig w Kanadzie (tam oczywiście też pojedziemy), a Polacy niestety umoczyli 0:2 z Niemcami w ME. Narada rodzinna przegłosowała dynamicze zmienianie…

Żarty się skończyły

Dziś przyszło potwierdzenie. Jedziemy!!! Za 3 tygodnie będziemy mieli szczyt nerwów :). I znowu pojawiła się ta niewiara i strach połączone z ciekawością i podnieceniem. Czy drugi raz będzie też fajnie? Raczej rodzinnej atmosfery limy zapewnianej przez Danusię nie odczujemy, Jacek jako przewodnik też wrzucił poprzeczkę wysoko. Na szczęście Państwo HeHe pozostaną gwarantem (niech tylko…