W Tucholi wszystko się p...
Chcieliśmy zwiedzić Bory Tucholskie wracając z Jastarni. Jakoś nie mogliśmy znaleźć noclegu i sensownej bazy. Odpuściliśmy. Rok czy dwa później zamówiliśmy tydzień noclegów w lawendowym apartamencie. Miało być pięknie. Lało. Pojechaliśmy do muzeum. Było nieczynne. Itd.
No właśnie wtedy powstało to powiedzenie.
Na deprechę żeby było w dechę (toast)
Przy kolejnym koniaczku, po ciężkim dniu – jakoś tak samo wyszło
Ale draka - w windzie mam chłopaka
Poranne olśnienie M. Jedziemy do pracy, wsiadamy do windy…
Dobra, dobra zupa z bobra, ze świstaka też nie byle jaka
Pochodzenie nieznane. Powstało gdzieś między Biebrzą (boberki) a Tatrami/Alpami (świstaki), pewnie przy jedzeniu wspaniałej zupy, których to M. jest miłośniczką.
Musztarda po ptakach
Typowa mieszanka dwóch powiedzonek. M generuje ich kilka tygodniowo – za późno wymyśliliśmy aby je notować.
Ostatni rzut deski ratunku
Jak się czegoś szuka co się „gdzieś na wierzchu zostawiło” to niektórzy modlą się do św. Antoniego. M. takie poszukiwania kończy powyższą frazą
Jak pani odnajduje kondycję naszego kota
Wysmakowane, eleganckie zapytanie co weterynarz ma do powiedzenia po obejrzeniu kocura.
I inne takie (zasłyszane):
"Zrób to, czego nie możesz nie zrobić" (Atlas Chmur)
Od razu w kinie M. starała się to zapisać, ale udało się dopiero w domowym zaciszu przy kolejnym podejściu do tego zakręconego filmu. Uwielbiamy takie s-f.
"Nie poruszajmy więcej tego tematu" (Bodyguard)
Ten film też możemy oglądać w kółko, ale tę skromną sentencję zauważyliśmy dopiero niedawno. Powiedział Frank Farmer do drugiego ochroniarza Mika po burzliwym uzgadnianiu warunków współpracy w kuchni (konkretnie rzut nożem :-)).
"Ale pewien to ty już nigdy nie będziesz" (Biała sukienka)
W oryginale: „Wierzyć – może i nie wierzysz. Ale pewien to ty już nigdy nie będziesz.”. Pochodzi fantastycznej serii filmów „Święta polskie”