Telepawka na prochach
Mnie w koncu tez dopadl Montezuma (albo Wirakocza, czy inne lokalne bostwo). Wczorajszy wieczor spedzilem w polarku pod kocykiem i nie dalo sie nic napisac. Dzis powoli dochodze do siebie, ale temperatura zostala. Na szczescie w grupie mamy lekarzy i jeden zaaplikowal mi „cos nowego” – xifaxan i teraz jestem krolikiem doswiadczalnym (ale zywym). DZIEN…